..
AWF Elbrus Expedition 2012

 
2012-12-30
Odsłon: 567
 

Podróż

 Dzień 1 (29.07.2012)

Wrocław – Medyka

 

Dzień startu. Pobudka o 530. Poranek powitał nas rzęsistym deszczem. Szybkie śniadanie, ostatnie dopięcia plecaków i wyjście na tramwaj. O 700 wszyscy spotkaliśmy się na Dworcu Głównym we Wrocławiu, skąd udaliśmy się w jedenastogodzinną podróż na południe Polski. Przemyśl przywitał nas piękną pogodą. Do odjazdu pociągu do Kijowa pozostała jeszcze godzina, więc w pobliskiej restauracji zjedliśmy obiad- pyszne, ciepłe i sycące pierogi. Po powrocie na dworzec okazało się, że aby wsiąść do pociągu musimy przejść przez terminal odprawy międzynarodowej. Do zakończenia odprawy zostało pół godziny, a wszystkie drzwi były już zamknięte. Zdenerwowani desperacko szukaliśmy choćby dziury w płocie, która umożliwiłaby nam dostanie się na peron. W końcu jeden ze strażników poinformował nas, że odprawa już dawno się skończyła. Byliśmy przerażeni. Po usilnych prośbach strażnik skontaktował się ze swoim kierownikiem, który jak tylko dowiedział się, że mamy polskie paszporty oraz bilety pozwolił nam wejść. Ledwo co ochłonęliśmy po przygodzie w Przemyślu, a już parę minut później kolejna stresująca sytuacja. W Medyce rozpoczęła się kontrola graniczna. Akurat w tym czasie Wojtek udał się do toalety. Jednak nie zdążył do niej wejść, gdyż strażnik od razu podszedł do niego:

- Gdzie?

- Do ubikacja?!

- Kontrola jest. Dawaj paszport!.... Na miejsca!

Zrezygnowany Wojtek szedł w kierunku swojego miejsca. Strażnik wciąż kroczył za nim zbierając po drodze paszporty podróżnych. Po chwili wszedł do naszego, zawołał Wojtka do siebie i obaj udali się do sąsiedniego wagonu. Strażnik zapytał skąd jest i dokąd jedzie. Wojtek odpowiedział mu, że jest turystą i jedzie w góry. Strażnik zaczął grozić Wojtkowi mandatem.

- Masz złotówki?

- mam ale mało

- ile masz ?

- 10 zł

- To dawaj tu do paszportu i nikomu nic nie mów! Bo będzie 20 zł i mandat!

W ten właśnie sposób, na własnej skórze, przekonaliśmy się o przychylności stróżów prawa do turystów. Dzięki Bogu dalsza droga przebiegła bez problemów.



DZIEŃ 2 (30.07.2012)

KIJÓW




       Po sześciu godzinach dotarliśmy do Kijowa. Żar lał się z nieba. Rozpoczęliśmy zwiedzanie. Pierwsze co rzuciło się nam w oczy to fakt, iż przepisy drogowe są tam mało respektowane. Nawet przechodząc przez jezdnię na zielonym świetle trzeba było uważać na rozpędzone samochody. W powszechnej opinii Ukrainę uważana się za biedniejszy kraj, a na ulicy nie było tego widać. Lexusy, Mercedesy, Bentley’e, Ferrari wciąż mijały nas na ulicach. Najbardziej naszą uwagę przykuła oczywiście uroda Ukrainek. Wiele z nich ma niezwykle zgrabne nogi. Zwiedziliśmy cerkwie św. Michała, która zrobiła na nas niesamowite wrażenie. Po wielu godzinach dotarliśmy do najpiękniejszego miejsca. Znad wysokiego brzegu Dniepru widzieliśmy panoramę stolicy. Po długim zwiedzaniu głos zabrały nasze brzuchy domagając się strawy. Wstąpiliśmy do pobliskiej pizzeri gdzie za 40 hrywien zjedliśmy średnią pizze. Z zaspokojonymi brzuchami poszliśmy na zakupy, na dalszą podróż. Około godziny 18.30 byliśmy już na dworcu aby wydrukować bilety, które kupiliśmy jeszcze w Polsce przez Internet. Dobrze, że byliśmy na dworcu wcześniej bo jak się okazało kasa międzynarodowa zamykana jest już o 20.30. Na dworcu czas bardzo nam się dłużył. O 22 podstawiono nasz pociąg.  Był to początek 28 godzinnej podróży w głąb Ukrainy. 



DZIEŃ 3 (31.07.2012)

KIJÓW – PIATAGORSK



         Jedziemy, jedziemy i końca nie widać. Czas niemiłosiernie się dłużył, słońce wciąż nam doskwierało, ale nikt nie marudził. Świadomość celu podróży dodawała nam sił…  Nad ranem dojechaliśmy do Piatagorska. 

 
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd